Podobny?
Mam nadzieję, że tak. Najlepiej oceni to jego przyszły właściciel,
czyli mój prawie trzyletni Bratanek.
Clifford wykonany jest z czerwonego
polaru, oczy i nos są z filcu, a język z jasnoróżowego polaru.
Wypełniony jest nadzieniem poduszkowym (100% polyester) i ma 17 cm
wzrostu i 27 cm szerokości mierzonej od czubka nosa do czubka ogona. Jest też w 100% szyty ręcznie, podobnie jak i inne wykonane przeze mnie pluszaki.
Clifforda zgłaszam na wyzwanie wrześniowe w Szufladzie, którego tematem są zwierzęta,
a także do Cyklicznych Kolorków u Danutki, w których we wrześniu króluje czerwień.
Czy
lubię kolor czerwony? Pytanie! Uwielbiam! I był taki czas, że w mojej
szafie z ubraniami było bardzo czerwono, bo ładnie w tym kolorze wyglądam. Kupuję czerwone torebki, portfele, apaszki, etui na telefon, gumki na klucze, długopisy w czerwonych oprawkach i kalendarze w
czerwonych okładkach. W mojej kuchni też znajdziecie ten kolor: waga, suszarka do naczyń i ociekacz do sztućców, a także czajnik i chlebak oraz podstawki pod gorące garnki i kilka kubków - wszystko czerwone. Gdy wyjeżdżam, do czerwonej walizki oprócz ubrań pakuję czerwoną suszarkę do włosów, czerwony kubek do mycia zębów i takąż szczoteczkę oraz balsam do ciała w czerwonej butelce. Czerwony lakier do paznokci i czerwona pomadka? No niestety. Choć w czerwonych ubraniach mi do twarzy, to nie dotyczy to tych dwóch kosmetyków - z czerwonymi ustami wyglądam jak Joker, a skóra moich dłoni w towarzystwie czerwonego lakieru nabiera niezdrowego koloru. Tak naprawdę to kwestia doboru odpowiedniego odcienia, ale nie chce mi się go szukać, bo w zupełności wystarczają mi czerwone ubrania, dodatki oraz gadżety. Zresztą zbyt duża ilość czerwonego wzbudza agresję, a ja nie chcę być jej obiektem. Miałam też kiedyś czerwony klosz na ściennej lampce w moim pokoju, co bardzo podobało się moim kolegom - lubili, gdy zamiast dużego światła była włączona ta lampka. Czerwień w
moich pracach? Jak najbardziej. Najlepiej pokazuje to Elmo i Po - obie te rzeczy od dawna cieszą mojego Bratanka, a teraz dołączy do nich Clifford, uszyty z tego samego co i one polaru, choć na zdjęciu w róż wpada.
Na jednym z kolorystycznych blogów przeczytałam stwierdzenie, że czerwony to wulgarny kolor, bo zawsze rzuca się w oczy. Nie zgadzam się - to, że coś rzuca się w oczy wcale nie znaczy, że jest wulgarne. Jest po prostu dobrze widoczne.
Do następnego :-)
PS. Czy zabawki szyte na maszynie, to też zabawki handmade?
Zapraszam także na mój drugi blog Obrazki z szycia wzięte.
Clifforda zgłaszam na wyzwanie wrześniowe w Szufladzie, którego tematem są zwierzęta,
a także do Cyklicznych Kolorków u Danutki, w których we wrześniu króluje czerwień.
Do następnego :-)
PS. Czy zabawki szyte na maszynie, to też zabawki handmade?
Zapraszam także na mój drugi blog Obrazki z szycia wzięte.
CLIFFORD jest przesłodki, na pewno bratanek sie ucieszy
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :-)
UsuńWe wtorek będzie wiadomo, o ile poczta nie zawiedzie.
bardzo podobny ...swietnie wyszedł
OdpowiedzUsuńSuper przytulanka :) Ślicznie zrobiony piesek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Aniu :-)
UsuńNo proszę kolejna duszyczka ze zdolnościami do szycie. Pluszak świetny , na 100% inny niz te w sklepie i to jego podstwowy atut , noi toże uszyła go własnoręcznie Ciocia , o jak się może nie spodobac.
OdpowiedzUsuńWidze , że masz małą przkretke na punkcie czerwonego , ale to super , że masz swój ulubiony kolorek.
Pozdrawiam i miłej zabawy
Dziękuję :-)
UsuńI to jest właśnie najfajniejsze, że choćbym nie wiem, ile zastrzeżeń do wykonanych przeze mnie maskotek miała, to dzieciom i tak się podobają.
A czerwony, no cóż - lubię. Choć od jakiegoś czasu zdradzam go również z innymi kolorami.
..........no jak żywy.....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam również :-)
UsuńWitam Clifford wyszedł rewelacyjnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuje i witam w moich progach :-)
UsuńWygląda jak ten z bajki, kropka w kropkę :) Na pewno się spodoba!
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, dziękuję :-)
UsuńŚwietny jest - i oczywiście że podobny :) Bratanek na pewno będzie zachwycony, nie ma innej opcji :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, dziękuję :-)
UsuńPluszak super i bardzo podobny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńSuper piesek- a co szycia na maszynie, maskotka szyta czy igła i nitką czy na maszynie-ma zakres jako recznie i samodzielnie wykonane, czyli jak najbardziej-hand made!
OdpowiedzUsuńmyszkowato.blogspot.com
UsuńDla mnie "handmade" oznacza "made by hand, not by machine", czyli zrobione w 100 % ręcznie, bez użycia maszyn, czyli tak, jak ja to robię.
Oj kochana zaszalałaś z tym pluszakiem ,wyszedł przesłodki.Dodam jeszcze ,że skoro sama go uszyłaś to jest jedyny w swom i rodzaju i nikt takiego nie ma.Super,bardzo mi się podoba .
OdpowiedzUsuńNo i bratanek zakocha się w nim od pierwszego wejrzenia,dzieci lubią takie maskotki.
Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję,że w październiku też Ciebie nie zabraknie w zabawie.
Dziękuję :-)
UsuńO ile pomysłów mi nie zabraknie, to będę zarówno w październiku, jak i w następnych miesiącach zabawy.
Śliczna psina. Faktycznie wpada w róż.. ale kamera zawsze lekko zniekształca kolory.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńWłaśnie z powodu zniekształcania kolorów dałam też linki do dwóch innych czerwonych zabawek szytych z tego samego materiału.
Jaki cudowny pluszak....jestem pewna że trzylatek będzie w pełni szczęścia:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI jest :-) Dzisiaj go dostał i z rąk nie wypuszcza.
UsuńSuperrooowy Clifford świetnie wyszedł mój trzylatek też by sie zakochał :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńWygląda jak Clifford więc nie ma obaw, ale moim zadaniem powinien być większy, znacznie większy, gigantycznie większy. ;)
OdpowiedzUsuńWiem, powinien być ogromny, ale materiału mi zabrakło :-) Dużego dostał Kota Prota - prawie 60 cm.
UsuńAle poszalałaś;) Clifford wygląda obłędnie:))) Ideał prosto z bajki - przerabiałam to ładnych parę lat temu hi hi hi:))) Bratanek będzie go przytulał bez końca:))) i tak jak dla Emily będzie jego największym przyjacielem. Wykonałaś kawał dobrej roboty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia
Dziękuję :-)
UsuńClifforda przerabiałam już z Siostrzeńcem, ale wtedy, czyli 10 lat temu, nawet mi do głowy nie przyszło, że kiedyś będę szyła.
Ojej jaki super CI wyszedł, dosłownie jak oryginał. Wspaniała robota, ja już setki razy pisałam, że szyć nie umiem więc tym bardziej się zachwycam Twoim dziełem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńOryginał jest mniej jamnikowaty, ale też nie jest z nieco rozciągliwego polaru, jak ten mój.
Clifford podobny i to bardzo!! świetny:)
OdpowiedzUsuńClifford wyszedł fantastycznie, bardzo pomysłowy podarunek z którego ucieszyłby się nie tylko 3-latek :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :-)
UsuńCzy podobny ???
OdpowiedzUsuńNie mam żadnych wątpliwości :)
Genialny !!!
Mój synuś kiedyś " piłował " tę bajkę non stop,więc jestem jak najbardziej w temacie :)
Pozdrawiam serdecznie :)***
Od czerwonego zawsze uciekałam... Z różem było jeszcze gorzej, ale ostatnio bardzo pasuje mi do ukochanego zielonego i już się pomału przemogłam :)
OdpowiedzUsuńI wydaje mi się, że wszystko co robimy czy przy pomocy maszyny czy innych narzędzi dalej pozostaje "hand made", bo tym kierują nasze "hand" :)
Przyznam Ci się, że w dzieciństwie nie lubiłam czerwonych ubrań, bo przybrudzony czerwony według małej mnie brzydko wyglądał, a jak wiadomo, dzieci często się brudzą. Musiałam do tego koloru dorosnąć.
UsuńMoże i te maszynowo szyte zabawki też są "hand made", ale dla mnie to już masówka bardziej.
wyszedł super;) Twój bratanek z pewnością będzie zachwycony;)
OdpowiedzUsuńJest zachwycony, dziękuję :-)
UsuńPluszaczek śliczny, jest bardzo podobny do oryginału. Swego czasu była to ulubiona bajka mojej córci.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńChyba wszystkie maluchy go lubią, a na pewno te, które MiniMini oglądają.
Maskotka pierwsza klasa! Clifford jest śliczny i zabawny. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam również :-)
UsuńAle super!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :-) Czekam na Twoją szydełkową wersję :-)
UsuńBardzo podobny, bardzo. I tak sobie wyobraziłam ( jak ktoś powyżej napisał - powinien być większy) olbrzymiego, czerwonego, pluszowego Clifforda i biedne dziecko pod nim. Zdecydowanie Clifford w wersji pluszakowej musi być "do kieszonki", taki do noszenia i przytulania na co dzień :)
OdpowiedzUsuńA ten uśmiech - obłędny :)
Też tak uważam - do kieszonki i do małej rączki :-)
UsuńPięknie zrobione miłego piątku,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Agatko :-)
UsuńMaskotka super! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńClifford jak prawdziwy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Gosiu :-)
UsuńCzy mogę coś jeszcze dodać kiedy wszystko zostało już powiedziane?
OdpowiedzUsuńDołączam do grona zachwyconych,rewelacyjna maskotka,wygląda jakby zeszła z ekranu telewizyjnego!Młody będzie miał niesamowitą radochę :)
Widzę,że i Ciebie dręczy to samo pytanie co mnie...mam zamiar również poruszyć ten temat.Wydaje mi się,że wszystko zależy od tego,czy rzeczy szyte przez nas powtarzają się czy są to pojedyncze sztuki...wiele rzeczy które szyję wymagają dużo ręcznego wykańczania więc....sama już nie wiem :( ...ale muszę się przyznać,że poczułam się nieswojo gdy zobaczyłam takie opinie... życzę miłego dnia,pozdrawiam cieplutko <3
Jeśli Cię uraziłam, to przepraszam, nie miałam takiego zamiaru, ale tak jakoś mnie naszło. Tak, to zależy od tego, czy są to pojedyncze sztuki, czy domowej roboty maszynowa masówka, ale też od czasu jaki wykonanie danej rzeczy zajmuje - wiadomo, że szycie w 100% ręczne zajmuje go więcej. Najbardziej dyplomatyczna jest odpowiedź Justyny9Ewy - "I wydaje mi się, że wszystko co robimy czy przy pomocy maszyny czy innych narzędzi dalej pozostaje "hand made", bo tym kierują nasze "hand" :)"
UsuńChyba podobny skoro mój dwuletni syn na pytanie co to jest od razu rozpoznał Cliforda:-D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO, jak milutko :-) Dziękuję i pozdrawiam również :-)
Usuńprzesympatyczny psiak
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuńfajny wyszedł, bardzo wesoły! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńWitam Cię w moich skromnych progach i zapraszam na dłużej :-)
Clifford jak prawdziwy :) I do przytulania, a tego z telewizora sie nie da ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńPluszak przytulanka rewelacja. Bratanek pewnie przeszczęśliwy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Tak, bardzo mu się spodobał i ogląda razem z nim Clifforda animowanego.
UsuńJak prawdziwy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zerkam sobie po blogach, moje dzieciaki oglądają bajki, zerkam w tv, zerkam do Ciebie.... widzę podwójnie czy jak? Wszędzie wielki pies Clifford, hihi Jestem pewna, że w ostatnim czasie nie spożywałam alkoholu, więc to nie wina podwójnego widzenia na szczęście. Psiak rewelacja
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńŚliczny poduszko przytulaczek, urzekł mnie , po prostu ma w sobie coś, że nie sposób się do skubańca nie uśmiechnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Malusia z niego podusia. Cieszę się, że Ci się podoba :-)
UsuńSuper pluszak! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
Usuńśliczny psiak na pewno bardzo milusi w dotyku
OdpowiedzUsuńDziękuję Diano :-)
Usuńświetnie ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńPiekna przytulanka,przyszly wlasciciel bedzie napewno zadowolony:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Clifford cieszy Bratanka już od tygodnia.
UsuńMyślę, że dziecko to doceni, psiak ma sympatyczną mordkę, łapki i ogon do łapania i cały jest do przytulania, czego chcieć więcej? Nadzienie poduszkowe - piękne określenie. :)
OdpowiedzUsuńDoceniło - każdy nowy odcinek Clifforda ogląda z zabawką w ręku. Nadzienie poduszkowe - wyciągnięte z poduszki.
UsuńPsiak rewelacyjny:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny psiaczek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Milko :-)
UsuńBył czas kiedy i moje dziecko uwielbiało Clifforda. Teraz już chyba nie pamięta o tym psiaku...
OdpowiedzUsuńPięknie wykonałaś maskotkę!
Dziękuję :-)
UsuńWłaściciel na pewno będzie w nim zakochany!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jest zakochany, pozdrawiam również :-)
UsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńFajowy pluszaczek. Sprawić dziecku radość - BEZCENNE
OdpowiedzUsuńRadość była wielka, dziękuję :-)
UsuńMój siostrzeniec byłby zachwycony, mam nadzieję że Twój zaprzyjaźni się z psiakiem
OdpowiedzUsuńJuż się zaprzyjaźnił i oglądają razem każdy nowy odcinek w TV.
UsuńSuper mi się czytało Twój post, bo odczucia co do czerwonego mamy podobne. Clifford jest jak najbardziej hand made. Jest cudny!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńClifford jest w 100% hand made, bo jest szyty tylko i wyłącznie ręcznie.
Świetny psiak, ma to coś w sobie, bardzo ładna praca:-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńPluszak, piesio jest cudowny, a że czerwony to jego urok właśnie.
OdpowiedzUsuńKomentujesz na moim blogu, więc i ja się do Ciebie przyłączam.
Nie czytałam wszystkich komentarzy pod tym postem, tylko te ostatnie, ale chyba nikt nie powiedział, że piesek jest nie " teges ".
Twoje wykonanie w rączkach nie na maszynie jest jak najbardziej ręczną robótką, a kto się z tym nie zgadza niech idzie kupić chiński szajs.
Rękodzielnicy łączcie się.
Pozdrawiam
Dziękuję za rewizytę i komentarz i zapraszam częściej. Pies jest czerwony, bo taki jest w oryginale, czyli w animowanej bajce dla dzieci.
UsuńTakich bajek niestety nie oglądam, wnuki daleko, ale też inne bajeczki je interesują, dlatego podziwiałam samą w sobie maskotkę, jej wykonanie.
UsuńDo częstszych wizet nie musisz namawiać, jeśli coś mnie interesuje, to i bez zaproszenia oglądam i mówię/ piszę / co mi w duszy gra.
Bądź pewna moich wizyt, jeśli tylko będę widziała nowy wpis, to nie omieszkam przeczytać.
uroczy pluszak!
OdpowiedzUsuńi bardzo podoba mi się idea podsuwania dzieciakom ręcznie wykonanych zabawek :))
A i dzieciom te zabawki się podobają i same do mnie od czasu do czasu dzwonią z pytaniem "Ciocia, a usyjes mi plusaka?".
UsuńKochana mój młodszy syn szybko by sobie przytulił takiego psiaka. Wyszedł super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję Agnieszko :-)
UsuńUroczy mój chrześniak byłby podważeniem. Swego czasu to była jego ulubiona bajka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
decupogodzinach.blogspot.com
Dziękuję serdecznie :-)
UsuńŚwietny pluszak i własnoręcznie uszyty to jest hand made w 100%:)) pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńPrześliczna psina :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :-)
Usuńbardzo wesoły:)
OdpowiedzUsuńcudnie, że dzieciaki chcą się jeszcze w dzisiejszch czasach bawić przytulankami, byłam przekonana, że ten rodzaj dzieciaków zaniknął
OdpowiedzUsuńa pamiętam jak dyrektorka przedszkola gdzie chodziła moja córa, powiedziałą, że "teraz dzieci nie bawią się maskotkami..."
a to było lat temu... ho, ho! już 20
:-)
Mojego Siostrzeńca uszczęśliwiły drewniane klocki, które dostał ode mnie na trzecie urodziny, a było to lat temu dziesięć. Miał też całe mnóstwo innych zabawek, takich na czasie, ale to klocki okazały się hitem, bo było to coś innego. W przedszkolu Siostrzenicy dzieci raz w tygodniu mogą przyjść z własną zabawką, i co bierze wtedy moja Siostrzenica? To, co u cioci zamówiła.
UsuńPieseczek jest słodki,Każdy byłby zadowolony tuląc się do takiego zwierzaka;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuńcudnego słodziaka uszyłaś :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDziękuję Sylwio :-)
UsuńO jaaaa! wypisz- wymaluj! mój 2,5 letni synek zkichałby się z radości, też jesteśmy na etapie Cliffordów i innych takich ;)
OdpowiedzUsuń