Od
kota się zaczęło i na kocie miało się skończyć, bo jak już
wcześniej pisałam tutaj,
haft
matematyczny pochłonął mnie bez reszty zabierając czas na
wszystko inne, ale brat zapytał, czy mogłabym uszyć coś jeszcze
dla jego synka, więc za jakiś czas znowu tu się zjawię. Tymczasem
pokazuję kota numer dwa zamówionego przez Siostrzenicę.
Kot numer dwa ma haftowane uszka, oczki, mordkę i wąsiki, a wykonany jest z białego polaru i wypełniony poduszkowym nadzieniem (100% polyester). Wymiary 19 na 19 cm.
PS.
Zapraszam także na mój drugi blog Obrazki
z szycia wzięte.
hahaha koty kocha moja Julka:)
OdpowiedzUsuńSuper jest.
A haft matematyczny, no cóż pochłania, wiem bo sama kiedyś próbowałam;)
No to mamy dwie kochające koty Julki - Twoją i moją.
UsuńMiędzy haftowaniem a "maskotkowaniem" różnica u mnie polega na tym, że do tego pierwszego specjalnie zachęcać mnie nie trzeba. Za drugie biorę się z o wiele mniejszym zapałem, ale jak już zacznę, to nie odpuszczam dopóki brzydotka nie będzie gotowa do przekazania w małe rączki.
Myślę, że maskotki są bardzo wdzięcznym tematem biorąc pod uwagę radość jaką się nimi sprawia maluchom:)
OdpowiedzUsuńA najfajniejsze jest to, że maluchy i tak je kochają - bez względu na niedociągnięcia w ich wykonaniu.
UsuńAle słodziak!!!! Uwielbiam koty! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, pozdrawiam również.
Usuńsłodkie miau!
OdpowiedzUsuńSuper, takie zrobione kociaki to chyba jedyne jakie mi się podobają
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Te żywe też mają swój urok, ale wolę je u kogoś niż u siebie. Dziękuję za odwiedziny :-)
UsuńGapa ze mnie :) Milutki jest ♥
OdpowiedzUsuńŻadna gapa z Ciebie, dziękuję :-)
UsuńTen jaki nastroszony !
OdpowiedzUsuńNo tak jakoś zapozował :-)
Usuń